Podnoszę książkę,
autor znany wszystkim fanom fantasy, tytuł enigmatyczny „Wilcze leże” a na okładce żadnego wilka, tylko waga i czaszka.
Pomyślałam, że grafik nie zbyt się postarał. Myliłam się, nic w tych opowiadaniach
nie jest takie jakie się wydaje gdy patrzy się na okładkę, a nawet na spis
treści.
Nie lubię fanatsy. Nie lubię autora,
choć trzeba przyznać, że pióro ma lekkie a jego powieści i opowiadania są klasą
sama w sobie. Zastanawiam się jak można napisać recenzję zbioru opowiadań,
opowiadań luźno ze sobą powiązanych.
Pierwsze opowiadanie, „Odległe
krainy”, mile mnie zaskoczyło –
główny bohater tej opowieści Robert Storm,
drobny poszukiwacz antyków, jest zresztą bohaterem pięciu innych opowiadań w
tym cyklu. Narracja jest idealnie napisana, pomimo tego, że opowiadanie
zajmujące mniej niż pięćdziesiąt stron ma się wrażenie, że zna się Warszawę
opisywana przez autora. Ponadto jest tajemnica i pomimo nadprzyrodzonych
aspektów można wręcz powiedzieć, że wszystko zahacza o kryminał. Kolejne
opowiadania tylko zaostrzyły mój apetyt. W Promieniach
X Paweł Skórzewski lekarz w zaborze rosyjskim będzie badał grupę dzieci i
zastanawiał się gdzie podziały się wszystkie wilki. Jeżeli chcecie dowiedzieć
się więcej musicie zajrzeć. Każde opowiadanie ma nieco inny klimat, każde
przenosi nas do innego świata. Muszę przyznać ze najbardziej urzekło mnie „Samobójstwo na Maślicach” może to
dlatego, że jestem rodowitą wrocławianką i obecnie mieszkam w innym mieście. Brakuje
mi Wrocławia i muszę złożyć osobiste podziękowania Pilipiukowi za to że chociaż
na chwilę mogłam wrócić do leniwie płynącej Odry. Inna ciekawa sprawa, że
zawsze fascynował mnie Starożytny Egipt po przewróceniu pierwszych kartek wiedziałam
już, że muszę opowieść dokończyć. Głównym bohaterem opowieści jest policjant
(albo jak sam siebie nazywa archiwista) Paweł Nowak, niestety z jakiegoś powodu
nie przypadł mi do gustu tak jak Storm, ale w końcu w opowiadaniach nie chodzi
tyle o bohatera co o opowieść. „List z wysokich gór” jest na pewno opowiadaniem
które na długo zapamiętam. Na pierwszych stornach uderzają nas opisy przyrody.
Górskie szczyty, śnieg, wiatr – ma się niemal wrażenie że idzie się wraz z
Robertem Stormem. Po raz kolejny pisarz pokazuje jak dobrze potrafi zarysować świat
przedstawiony na zaledwie kilku kartkach. Historia może nie przypaść do gustów
typowych fanów fantasy, jest raczej melancholijna. Nie robiąc zbyt dużych
spoilerów –Storm pozwoli zakończyć pewną sprawę z 1913 roku.
Mogłabym napisać
kilka słów o każdym z opowiadań ale to nie jest chyba celem recenzji. Nie
sądziłam, że tak bardzo spodobają mi się opowieści fantasy, ale te opowiadania
to nie typowe fantasy nie ma elfów i wampirów nie ma epickiej walki dobra ze
złem. Magia tu jest znaczenie bardziej mroczna, cichsza, pełzająca na granicy
rzeczywistości. Na pewno zabiorę się za inne cykle opowiadań tego autora. Ten
serdecznie polecam i to nie tylko fanom pisarza.
Ostatnio chętnie sięgam po opowiadania :) A autora nie znam z autopsji, jedynie słyszałam nazwisko :)
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać, że moje zabieganie sprawia, że szybko zniechęcam się do długich form literackich i ostatnio również sięgam do czegoś krótszego. Jeżeli lubisz opowiadania to zdecydowanie ten zbiór watro przeczytać:)
UsuńI takie fantasy chętnie przeczytam! :D
OdpowiedzUsuńMiło mi że mogłam coś polecić, daj znać jak przeczytasz:)
UsuńJa miałam kilka podejść do fantasy i nie jestem w stanie się przekonać...
OdpowiedzUsuńWcześniej również nie przepadałam za fantasy, więc rozumiem. Moja lepsza połówka mi to poleciła i pewnie dlatego w końcu się przemogłam, teraz nie żałuję. Z drugiej strony miałam kilka podejść do "Wiedźmina" i "Władcy pierścieni"...poległam na pierwszych kartkach.
UsuńTaka magia w książkach zawsze mnie przyciągnie, świetnie odnajduję się w tych klimatach. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę już wciągnęłam na listę czytelniczą. :)
UsuńDziękuję za zaufanie, daj znać jak się podobało:)
UsuńCiekawe, ani nie słyszałam o tym autorze, ani o tej książce, ale może po prostu dlatego, że za dużo nie czytam (to straszne wiem). Fantasy nigdy nie było moim ulubionym rodzajem literatury, ale kto wiem, może czas w końcu się do tego przekonać:)
OdpowiedzUsuńTak jak wspomniałam wcześniej, sama nie przepadałam za fantasy. Postanowiłam iść za radą mojej drugiej połówki i akurat trafiłam na takie fantasy które przypadło mi do gustu:). Może ty też coś znajdziesz dla siebie.
UsuńRaczej nie moje klimaty :-)
OdpowiedzUsuńZdradzę Ci sekret: teraz wielu autorów odchodzi od tej "klasycznej" wizji fantasy ;P Coraz więcej jest historii na pograniczu gatunku, coraz więcej jest rzeczy realistycznych :) I tak mamy "Piątą porę roku", w której autorka na nowo definiuje gatunek, mamy "Grimm City" Ćwieka w której element fantastyczny to tak naprawdę inna religia i nieistniejące miasto, innej magii tam brak. Mamy "Popiół i kurz" Grzędowicza, czyli dark fantasy, skupiające się na motywie drugiego świata "pomiędzy". "Czterdzieści i cztery" oraz "Cienioryt" Piskorskiego też od tego typowego, tolkienowskiego fantasy odchodzą. Naprawdę, dziś coraz mniej twórców tworzy opowieści o tłukących się elfach i orkach ;P
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o odejście od tradycyjnego fantasy to ja na pewno nie będę płakać. Nazwiska takie jak Ćwiek czy Grzędowicz obiły mi się o oczy, ale jakoś nigdy nie sięgnęłam. Cóż skoro dałam szansę "wilczemu leżu" to może powinnam dać szansę innym. Natomiast o "Cieniorycie" Piskorskiego nie słyszałam. Dzięki za te tytuł :) jak nie ja to na pewno ktoś z moich znajomych się zainteresuje.
UsuńNie przepadam za zbiorami opowiadań, a Pilipiuk bardzo mnie do siebie zraził koszmarnym zakończeniem świetnej serii "Oko jelenia" (ostatni tom to żenada). Wilcze leże ma świetny tytuł, ale obawiam się, że jednak niezbyt dobrze bym się bawiła czytając ten zbiór.
OdpowiedzUsuńNie mogę zgodzić się z jednym zdaniem, które napisałaś: "Mogłabym napisać kilka słów o każdym z opowiadań ale to nie jest chyba celem recenzji.". Cóż - no własnie jest. ;)
Pozdrawiam serdecznie. :)
"Nie mogę zgodzić się z jednym zdaniem, które napisałaś: "Mogłabym napisać kilka słów o każdym z opowiadań ale to nie jest chyba celem recenzji.". Cóż - no własnie jest. ;)" - Nie chciałam żeby to zabrzmiało jak wyliczanka, ale przyznam się, że to moja pierwsza recenzja zbioru opowiadań, więc dzięki za tę uwagę. Będę o tym pamiętać i następnym razem postaram się zamieścić pełniejszą recenzję:).
UsuńNiezbyt przepadam za opowiadaniami fantasy. Kocham ten gatunek, ale jak już się w niego czuję, wolałabym żeby się dział przez kilka tomów, a nie stron. Z tego względu pewnie po ten zbiór nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
Rozumiem Cie (choć fanem fantasy nie jestem), czasami człowiek chce się delektować. Niestety ostatnio czy to przez zbieganie, czy może to porostu przez zwykłe lenistwo nie mogę się skupić na tyle żeby przeczytać coś dłuższego.
UsuńFantasty to nie mój żywioł,choć nie zarzekam się, że nie sięgnę ☺
OdpowiedzUsuńOstatnio powracam do tego gatunku, myślę, że "Wilcze leże" przypadnie mi do gustu ;) Już sam fakt braku wampirów działa na plus ;)
OdpowiedzUsuńciekawa pozycja, będę musiała przeczytać
OdpowiedzUsuńPilipiuka kocham od pierwszej książki :D Byłam Wojsławicach mam zdjęcie z nim i pomnikiem Wędrowycza. Na wilcze leże dopiero ostrzę kły. Z tym autorem to chyba jest tak, ze albo się go kocha, albo nie trawi.
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po opowiadania, ale do Pilipiuka mam ogromny sentyment za to ile śmiechu dostarczył mi jego słynny egzorcysta :D Może się skuszę i sama wyrobię sobie zdanie o tej części jego twórczości :)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Ja czytałam Kuzynki i Księżniczkę, kiedyś cykl na pewno dokończę, a wtedy wezmę się też za inne książki autora :) W ogóle do tytułu wybrałaś genialny cytat <3
OdpowiedzUsuń