Chciałabym przybliżyć książkę Shari Lapen „Para zza ściany”. Był jeszcze rok 2017, wchodzę sobie któregoś dnia do księgarni w celu zabicia czasu, nie mam zamiaru nic kupować, ale że księgarnia jest nieco opustoszała przemiła ekspedientka podchodzi do mnie i trudno powiedzieć czy to z nudów (a wyglądała na znudzoną) czy to w wyniku dobrego szkolenia zadaje mi te pytanie: „czy mogę w czymś pomóc?”. Tak jak mówiłam nie chciałam nic kupować, ale jakoś trzeba było kurtuazyjnie wybrnąć. „Rozglądam się, lubię kryminały, ale ostatnio nie wyszło nic nowego” – odpowiedziałam… i to był błąd. Książka „Para zza ściany” została mi przedstawiona jako nowość, opowieść gdzie nacisk nie został położony na samą zbrodnię, a na psychologię sprawcy, ofiary, świadków. Miało być to coś więcej niż zwykły kryminał… i po okazyjnej cenie książkę kupiłam. Udowadnia to dwie rzeczy, po pierwsze nie jestem za grosz asertywna, po drugie reklama zawsze kłamie.
Shari Lapena to kanadyjska
autorka wcześniej prawnik i nauczycielka angielskiego (nie jestem pewna czy w
tej kolejności) i po jej książkę sięgnęłam po raz pierwszy. Język opowieści jest
nieco sztywny. Brak mu lekkości, ale ciężko powiedzieć czy to kwestia autora czy
tłumacza (nie czytałam w oryginale), mam jednak wrażenie, że autorka chciała aby
język był jak najprostszy, aby nie zdradzać zbyt szybko rozwiązania zagadki.
Miało się wręcz wrażenie, że pomimo perspektywicznej narracji chciała aby język
pozostał jak najbardziej zbliżony do język dziennikarskiego, ale znowu trudno
powiedzieć, tłumacz czy autor?
Jeśli chodzi o
fabułę, to niestety nie zgadzam się z panią sprzedawczynią – żadna to nowość, o
porwaniach dzieci już było (np. Remigiusz Mróz Zaginięcie; 2016). Mamy dobrze
sytuowaną parę małżonków z sześciomiesięczną córką. Mała Cora zostaje na noc w
domu podczas gdy rodzice idą na imprezkę, dosłownie za ścianę do sąsiadów, co pół
godziny jedno z rodziców opuszcza zabawę żeby sprawdzić czy z dzieckiem
wszystko w porządku. W końcu młodzi rodzice opuszczają spotkanie, gdy wracają
okazuje się, że córki nie ma.
Książka podzielona jest
głównie na trzy perspektywy – ojca, matki i detektywa. Jako pierwszej autorka
głos oddaje matce, od razu ma się wrażenie że matka jest niezrównoważona psychicznie,
sądzę, że pisarce trochę o to chodziło, nie wiem jednak czy miała na celu
absolutne zniechęcenie czytelnika do tej akurat postaci. Nie da się jej lubić, podobnie jest z ojcem dziecka.
Tutaj muszę przerwać bo UWAGA SPOILER!!!.
Ojca „znielubiłam” dopiero gdy dowiedziałam się jakie intencje nim kierowały
kiedy pomagał w porwaniu dziecka, choć trzeba przyznać, że nawet wtedy nieco go
rozumiałam, bo ile można być popychadłem (nie to żebym pozwoliła szemranemu gościowi zająć się
moim dzieckiem kiedy ja będę doić na kasę rodzinę współmałżonka, trzeba mieć
ostro pod kopułą). Jedyną „lubialną”
postacią jest tu detektyw, którego wcale nie ma tak wiele, chwała autorce za to
że wprowadziła tą postać – spokojnego, niezaangażowanego, nie mającego nałogów
i problemów DETEKTYWA. Przepraszam za caps lock, ale mam trochę dosyć
współczesnych kreacji detektywów którzy nie do końca mieszczą się w tej definicji. Plus za to.
Nie chcąc zupełnie
SPOILEROWAĆ nie zdradzę zakończenia – musicie jednak wiedzieć, że wina ojca dziecka
nie jest absolutna. Jednak dla mnie ten zwrot akcji nie był przekonujący. Trochę
to było przewidywalne i... naciągane.
Podsumowując dla
kogoś kto jest zmęczony ciągłymi trupami
(bo przecież kryminału nie można zrobić o czymś innym, np. kradzież?) oraz
maczo-detektywami książka jest dobrym tytułem. Nie rozpędzałabym się, że jest genialna
i absolutnie nie zgadzam się opiniami zamieszonymi z tyłu książki ani to skomplikowane
ani szokujące. Mogę spokojnie i z czystym sumieniem polecić ten tytuł, ale nie
spodziewajcie się, że was czymś szczególnie zaskoczy.
kawoszka24
Dla mnie jako matki, takie książki są szczególnie trudne.
OdpowiedzUsuńNigdy na to z tej perspektywy nie patrzyłam, sama nie mam dzieci. Zapewne mój odbiór byłby inny gdybym patrzyła na fabułę oczami matki. Muszę przyznać, że jeżeli jakaś książka porusza problemy mi bliskie też ciężko mi się ją czyta. Nie wiem czy w takim razie Ci ją polecić.
UsuńRecenzja ciekawa, jednak podziękuję...
OdpowiedzUsuńHm, no, jednak trochę zaspoilerowałaś :)
OdpowiedzUsuńOstrzegałam;), ale w takim razie już umieszczam ostrzeżenie w tytule:). Wydawało mi się, że spoiler jest umiarkowany, skoro to nie koniec zagadki. Postaram się już tego nie robić.
UsuńCzyli traktować książkę raczej jako "zapchajdziurą" między kolejnymi pozycjami? Takie książki też są potrzebne aby docenić wartość wyjątkowych pozycji :)
OdpowiedzUsuń