Jak często zdarza się
wam wściekać, kiedy wasz ulubiony serial zostaje po prostu
bezceremonialnie skasowany? Żadnych wyjaśnień! Mogli by
chociaż ostatni odcinek uczynić ciekawszym! Oto lista kilku seriali
których szybsze zakończenie wrzuciło mnie w otchłań serialowego
syndromu odstawienia.
Wiem, wiem lista jest
krótka i niepełna, więc proszę czujcie się zaproszeni do
wrzucania tytułów w komentarzach – może trafią na następną
listę.
The Borgias
Ha!
Myśleliście, że będą tylko jedno sezonowe co? Trzeba przyznać,
że przez trzy pełne sezony twórcy serialu przenieśli nas do
renesansowych Włoch. Jeremy Irons jako zepsuty papież Aleksander
VI, Holliday Grainger jako Lukrecja i
zapewne ulubieniec kobiecych fanek serialu François Arnaud jako
Cezare. Na temat historycznej dokładności nie będę się za bardzo
wypowiadać, historii rodu Borgiów nie znam za dobrze, ale plotka
głosi, że chyba na byciu poprawnym historycznie twórcom nie
zależało. Jednak to nie znaczy, że wszystko było tylko mafijną
historią przebraną w ciuszki renesansowej epoki – cały świat
przedstawiony był misterny i dograny – ubrania które noszą
kobiety Borgiów są zrobione z materiałów zgodnych z realiami
epoki, a do tego twórcy operowali barwami, tak aby zgrać je z
intencjami bohaterek. Co jeszcze było w tym serialu dobre? Widać
było napięcie i chemię między postaciami, w porównaniu do wciąż
trwającej Gry o Tron
gdzie każdy uprawia seks z każdym do tego stopnia, że zamiast scen
erotycznych dostajemy sceny, za przeproszeniem, rąbania drewna, tu
mamy prawdziwe napięcie. Dlaczego więc wszystko tak nagle skończyło
się po trzecim sezonie? Odpowiedź: brak pieniędzy, ale nieco inny
niż w przypadku pozostałych seriali na tej liście. Wszystkie te
fantazyjne stroje, renesansowe krajobrazy, rekonstrukcje wnętrz
okazały się tak drogie, że nawet wierne grono fanów nie mogło
tego opłacić. Serial zabił jego rozmach i dbałość o szczegóły.
Almost Human
Pewnie
niewielu z was słyszało o tym serialu... no cóż może dlatego że
skończył się szybciej niż się zaczął. Trwał tylko jeden
sezon. Fabuła nie jest super oryginalna: Przyszłość każdy
policjant ma do pomocy “super hiper androida” i tu pojawia się
nasz protagonista który przynajmniej raz w tygodniu musi mieć
dostarczanego nowego robo-partnera. Jednego użył go jako tarczy
przed postrzałem, drugiego po prostu wyrzucił z jadącego
radiowozu. Wszystko zmienia się gdy przydzielają mu androida który
został zaprojektowany tak aby przypominać ludzi – ma wgrane
różnego rodzaju behawioralne wzorce i umie się uczyć. Tak już to
gdzieś widzieliśmy, więc siadając do tego nie spodziewałam się
niczego oryginalnego. Jednak zostałam mile zaskoczona po pierwszym i
drugim nieco dziwnym odcinku okazuje się, że zarówno nasz ludzki
policjant jak i jego elektroniczny partner mają poczucie humoru. Do
tego pościgi, wybuchy, strzelaniny, czyli wszystko przy czym można
się odstresować po ośmiu godzinach pracy. Mamy też nieco
poważniejszy wątek – co to znaczy być naprawdę człowiekiem,
kiedy ludzie dbają o swój interes, a kiedy już bawią się w Boga.
Jednak ten poważny wątek nie dał się odczuć jako wymuszony i
jak już wspomniałam jest dobrze zrównoważony przez humor. Nie
jest to może genialny serial, ale z pewnością jest to dobry serial
SF na długie wieczory, niewymagający takiego poziomu nerdostwa jak
Star Trek. Szkoda więc było patrzeć jak przyzwoita
produkcja została brutalnie przerwana, zwłaszcza, że niewiele jest
seriali o tematyce androidów.
Houdini and Doyle
I znowu
serial kostiumowy. Tym razem Anglia przełomu epoki wiktoriańskiej i
edwardiańskiej... cóż po sukcesie The Ripper Street i
ciągle powracającym Sherlocku (czy to w Angielskiej czy
Amerykańskiej produkcji) nie można się dziwić, że twórcy znów
postanowili przenieść nas w tę cudowną epokę. Tym razem, jak
tytuł wskazuje, bohaterami są postacie historyczne „wynalazca”
Sherlocka – Sir Arthur Conan Doyle i najsławniejszy iluzjonista
Harry Houdini. Cóż powiedzmy, że historia została tu potraktowana
bardzo lekko – akcja serialu rozgrywa się w Londynie, a wiemy że
większą część życia Houdini spędził w USA, (no dobra wiem,
wiem cztery lata podróżował po Europie), jest też kilka innych
niezgodności, jak na przykład kobieta policjant (Ok, może jest
pokazane, że jej nie lubią i traktują jak sekretarkę, ale należy
pamiętać, że w ten sposób traktowano kobiety w latach 50, 60 i
70, a nie na początku XX wieku). Jednak kilka rzeczy się zgadza –
Harry Houdini jako demaskator spirytystów naraził się swojemu
przyjacielowi Sir Arturowi Conan Doylowi, który z kolei często
szukał duchowego wsparcia u mediów i wróżbitów. Fabuła serialu
została dobrze zapleciona wokół wspomnianego konfliktu. Do tego
nastrój grozy – bo duchy, reinkarnacja i przepowiednie będą się
przeplatać z wątkami kryminalnymi w których to... nie zgadniecie.
Konsultantami policji będą właśnie magik i pisarz (YEY
ORYGINALNE!!!)! Jednak serial był ciekawy – z humorem i lubiło się
główne postacie. Dlaczego likwidować fajny, lekki serial w który
można się wkręcić? Ależ się wkurzyłam...
Firefly
No tak o tym
serialu to już wszyscy wiedzą, że powinien być dłuższy,
youtuberzy zawsze zamieszczają go na tego typu listach, a fani piszą
smętne komentarze. Miałam nie mówić o tym serialu, ale cóż...
obejrzałam go. I wiecie co? Faktycznie szkoda. Minus serialu to
według mnie początek, ja potrzebowałam trochę więcej niż jeden
odcinek żeby się wciągnąć w fabułę. I tak oglądając myślę
sobie – o Boże! Kolejny serial o załodze statku kosmicznego –
mamy twardego kapitana, kobietę lekkich obyczajów, niezbyt mądrego
rambo, kaznodzieje itd. Jak oglądałam serial to myślałam sobie,
takich jest wiele, ale jak skończyłam go oglądać to wiecie co?
Nie znalazłam alternatywy, bo co? Andromeda? Z absolutnie
100% kiczem i żałośnie sztywnym Kevinem Sorbo? Stargate,
który również jest w całości tandetny (z tymże tutaj twórcy
przynajmniej nie próbują udawać, że jest inaczej). Z alternatyw
i tak najlepszą okazała się Ucieka w Kosmos (Farscape),
jednak i ta wypadła bardzo blado. Firefly był dobrze
zmontowany, aktorzy nie byli drewniani, muzyka i nawiązania do
dzikiego zachodu – wszystko to tworzyło wyjątkowy i niezapomniany
klimat. Nie będę może płakać nad tym serialem, lepsze produkcje
były kończone po jednym sezonie, ale poproszę jeszcze raz...
bardzo mocno... o jakąś sensowną produkcję SF o przygodach w
kosmosie bo Star-Treka nie można oglądać w nieskończoność.
Aha i piosenka przewodnia, Szanowny Sonny Rhodes, chcę więcej
takich kawałków!
Constantine
Tak kasacja
tego serialu naprawdę mnie zdenerwowała. Mocno. Dlaczego DC
Legend of Tomorrow ze znaczenie słabszą fabuła ma dwa sezony,
a Constantine tylko
jeden?! I skasowali go właśnie wtedy kiedy zaczęło się robić
ciekawie. Wiem fani komiksu naskoczą na mnie, że serialowy bohater
nie ma nic wspólnego z pierwowzorem. Przyznaje się bez bicia –
nie czytałam komiksu. Wiem, to karygodne, ale niestety. Będę więc
mówić tylko o serialu bez odniesień do komiksowego uniwersum.
Bohater był mroczny, ale nie zachowywał się jakby miał kij w
dupie (jak często ma to miejsce w Arrow), był nieomylny...
no chyba że się akurat pomylił. Rozumiecie o co chodzi? Serial był
lekko mroczny, a główny bohater daleki od moralnie nieskalanego
ideału. Lubiło się go za to. Z jego arogancje, ekscentryzm i
brudne zagrywki. Jednocześnie serial nie był “przegięty” w
stronę ciężkich smutnych wątków. Ja wiem, wiem, dlaczego został
ucięty po jednym sezonie, mała oglądalność – piątek wieczór
to nie moment gdzie większość młodych siedzi przed telewizorem
oglądając serial. SERIO? SERIO? Nie można było emisji przerzucić
na środę? TO BYŁ DOBRY SERIAL!!! Chcę Constantina!
Wiem, że na tej liście
powinno się znaleźć jeszcze kilka produkcji, ale nigdy nie da się
zamieścić wszystkiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz