listopada 13, 2018

To było cholernie piękne Co za cudowna noc na śmierć – czyli współpraca literacka trzech pisarek

To było cholernie piękne Co za cudowna noc na śmierć – czyli współpraca literacka trzech pisarek


Ostatnio złapałam w ręce książkę kryminalną i przyznam, że bardziej niż tytuł, skusiły mnie autorki – tak właśnie aż trzy aktorki. Alex Kava – tej amerykańskiej pisarki nie trzeba za bardzo przedstawiać, szczególnie fanom kryminałów jest autorką ponad dwudziestu książek z czego sama seria z Maggie O’Dell ma 13 tytułów. Przyznam się, że Erici Spinder nie znałam, a to prawdopodobnie dlatego, że pisze głównie thriller romantyczny. J.T. Ellison ma nieco szersze zainteresowania, od romansu przez thriller do kryminału.

Dość już o autorkach, książka nosi tytuł „Cienie nocy” i jest historią opisaną na cztery głosy. Najpierw poznajemy detektyw Stacy Kilian z Nowego Orleanu, ta część historii opisana jest przez Erice Spindler, i zaczyna się można powiedzieć od bardziej obyczajowego wątku. Szczerze? Po pierwszych paru kartkach nie byłam pewna czy chce kontynuować czytanie, ale teraz nie żałuję, że dokończyłam. W dzielnicy francuskiej dochodzi do zabójstwa młodej bezdomnej dziewczyny, tam też po raz pierwszy usłyszymy co do powiedzenia ma morderca. Seria morderstw zabiera nas w podróż przez USA. Kolejno poznajemy Porucznik Taylor Jackson z Nashville, małej miejscowość gdzie praca policyjna i polityka dość mocno idą w parze, choć nasza bohaterka raczej stoi z boku, ta część napisana jest przez J.T. Ellison Jako ostatnia w historię wprowadzana zostaje znana fanom Kavy Maggie O’Dell.

Szczerze miałam większe oczekiwania co do tej książki, w końcu pisały ją trzy znane pisarki. Można to zrzucić na karb tego, że książka jest dość krótka, więc może nie zdążyłam poczuć nastroju nim się skończyła. Inna sprawa jest taka, że jedyną zagadką jest tożsamość mordercy. Jego metody są proste, ale skuteczne. Moim zdaniem autorki nie nakreśliły motywacji mordercy dostatecznie dobrze, ale być może przeczytałam już za wiele kryminałów.



Z pozytywów książki należy wymienić dość dobry reaserch. Dzielnica Nowego Orleanu jest dobrze opisana i jestem przekonana, że gdyby po pozwolić akcji rozwijać się nieco dłużej poczułabym się jaj w jednym z zadymionych pubów. Ponadto wydźwięk historii przypadł mi do gustu – złapanie mordercy to nie czterdzieści pięć minut serialowego CSI, to żmudne miesiące i współpraca licznych służb. Autorki pokazały też jak rozwój technologii pozwala zacieśniać współpracę w celu złapania mordercy. Z wad: zdecydowanie za krótka historia, powiedziałabym, że wręcz nieco banalna.


Muszę być szczera, chyba nie przeczytałabym tej książki jeszcze raz. Nie wiem też za bardzo komu ją polecić – fani kryminałów mogą czuć niedosyt, tak samo wątki romansowe jak i elementy thrillerów są dość nieznaczne. Sądzę, że prawdziwy mól książkowy połknąłby „Cienie nocy” podczas dłuższej podróży pociągiem. Podsumowując: wolałabym trzy lepsze, dłuższe książki napisane przez jedną autorkę niż jedną historię która pozostawia niedosyt. 


kawoszka24
Copyright © Trybun popkulturowy , Blogger