Ostatnio piszę tylko serialach SF lub tych z superbohaterami, czas wypowiedzieć się nieco o kryminałach. Przedstawiam wam więc
krótką listę seriali kryminalnych dziejących się niekoniecznie współcześnie.
Cadfael
Murdoch Mysteries
Serial jest produkcji kanadyjskiej na podstawie cyklu powieście Maureen Jennings. Szczerze się przyznam serial ma już
dziesięć sezonów, ja jestem na ósmym a zaczęłam serial oglądać dobre parę lat
temu. Z tego względu niewiele pamiętam z pierwszych odcinków. Tak jak w
większości seriali około czwartego sezonu zaczyna robić się dziwnie. Wymuszone
wątki, nietypowe w złym stylu zwroty akcji, kontakty między współpracownikami
zaczynają robić się poplątane. Jednak nie zrobiło się aż tak dziwnie, żebym
oglądanie serialu zupełnie zarzuciła. A to chyba ze względu na pocieszne sztampowe postacie –
główny bohater, detektyw William Murdoch został wychowany przez siostry
zakonne, więc surowe katolickie wychowanie sprawia, że ma jasny kodeks moralny,
kobiety traktuje jak damy, przestępców karać trzeba. Do tego posiada
analityczny umysł i wykorzystuje rodzące się metody kryminalistyczne. Daleko mu
jednak do Sherloka Holmsa, jest zabawny i niezdarny w kontaktach międzyludzkich,
zwłaszcza z płcią przeciwną. Jego „minion” – posterunkowy Crabtree jest chyba stworzony po aby był ktoś bardziej
społecznie nieprzystosowany. Pani patolog później, psychiatra Julia
Ogden to zdeterminowana kobieta bez kompleksów i czasem z niemal
rozbrajającą prostotą zbija argumenty mizoginów. Nie wspomnę już o inspektorze
Brackenreid, który starym tradycyjnym sposobem biłby wszystkich po…. twarzach. Niemal
każda postać która się pojawi w długim dziesięciosezonowym serialu ma pazur. To
chyba zresztą jedyny serial któremu małżeństwo dwojga głównych bohaterów nie
zaszkodziło za bardzo. Prawdopodobnie dlatego, że wielkie rozterki i sztuczne
napięcie między nimi nie było tym co przyciągało widza przed ekran. Na temat poprawności
historycznej milczę, tak jak to bywa w produkcjach z tym budżetem pewnie babole
się wkradły, ale mnie kilka wątków skłoniło do „zgooglowania” historii Toronto.
Murdoch Mysteries nie jest ciężkim ani poważnym serialem. To standardowy
procedural którego ogląda się lekko i przyjemnie.
Ripper Street
Po co robić serial o fikcyjnym detektywie w wiktoriańskiej Anglii
skoro można zrobić serial z wątkiem opartym na najbardziej znanej serii
zabójstw w Londynie? Mowa tu oczywiście o
Kubie Rozpruwaczu, pierwszym, nowożytnym, udokumentowanym seryjnym mordercy, a akcja serialu
zaczyna się pół roku po jego zniknięciu z
ulic. Jednak strach dalej nie opuścił mieszkańców Whitechapel i kiedy znowu na
ulicy zaczynają pojawiać się ciała kobiet, wszyscy obawiają się powrotu
Rozpruwacza. Serial jest utrzymany w mrocznym klimacie. Postacie nie są
czarno-białe. Policja często używa przemocy i nikt nie uważa tego za
niewłaściwe, w końcu jak inaczej mają złapać przestępcę? Łatwo sobie wyobrazić,
że tak właśnie działała policja w tamtych czasach. Główny bohater, detektyw Edmund Reid często korzysta z pomocy amerykańskiego imigranta, lekarza i byłego
agenta Pinkertonów. Jak ten jest trzeźwy. Mamy też burdelmamę, która jest
bardziej bezwzględna niż większość mężczyzn. Jedną z ciekawszych postaci jest
były żołnierz Bennet Drake, na początku przedstawia się nam go jako kogoś
pracującego raczej pięściami niż metodami detektywistycznymi. Serial ma,
podobnie jak wiele brytyjskich produkcji, wolniejsze tempo niż beztroskie
amerykańskie procedurale, jednak zamiast nudzić, moim zdaniem buduje klimat,
niemal wierzymy, że chodzimy po ulicach dziewiętnastowiecznego Londynu.
Wszystko oczywiście jest brudne, szare i złe. Takie seriale ostatnio lepiej się
sprzedają. Serial zakończył się po piątym sezonie i zebrał umiarkowane recenzje.
Agatha
Christie's Marple (2004-2013)
Teraz czas na klasyczny kryminał. Agathy Christie i jej twórczości
przedstawiać nikomu nie trzeba. Obok Herculesa Poirot jedną z bardziej
rozpoznawalnych postaci stworzonych przez pisarkę jest Miss Marple, której to
przygody brytyjskie ITV postanowiło ostatnio „odkurzyć”. Najpierw główną postać
grała Geraldine McEwan
(od pierwszego do trzeciego sezonu) zaś później po śmierci poprzedniej aktorki
w rolę wcieliła się Julia McKenzie. Zmiana odtwórczyni głównej
to zawsze wyzwanie dla twórców serialu i ja nie mogłam się do nowej aktorki przyzwyczaić,
moim zdaniem Geraldine znaczenie lepiej oddała główną postać, nadała jej nieco spokojniejszego
rysu. Cały serial zrobiony jest z typową dla Anglików manierą – akcja rozwija
się wolno, ale przynajmniej moim zdaniem, zamiast nudzić wprowadza nas w świat.
Można zarzucić twórcą, że dodali nieco mroczniejszego tonu opowieściom, choć w
porównaniu do większości dzisiejszych produkcji jest to zrobione z wyczuciem.
Mamy tu też humor, fajtłapowate postacie (albo takie które chcą za fajtłapowate
uchodzić) i bohaterów zdeterminowanych i złych. Nie zawsze jednak wszystko jest
moralnie jasne. Obok wielkich zbrodni mamy małostkowe ludzkie zachowania.
Zdrada, niewierność, zemsta, chciwość lub nawet zwykła ludzka krótkowzroczność są
powodem morderstw czy kradzieży. Ten konkretny serial nie jest najlepszą ekranizacja przygód Panny Marple przynajmniej
według ulubieńców książkowych przygód – a to dlatego, że nie zawsze wiernie
odtwarza dzieła Christie. Mnie to jednak przy oglądaniu aż
tak nie przeszkadzało, ale chyba wszystko jest kwestią gustu. Fani brytyjskiego
małego ekranu z pewnością będą zadowoleni.