sierpnia 14, 2017

Seriale zbyt szybko zakończone

Seriale zbyt szybko zakończone
Jak często zdarza się wam wściekać, kiedy wasz ulubiony serial zostaje po prostu bezceremonialnie skasowany? Żadnych wyjaśnień! Mogli by chociaż ostatni odcinek uczynić ciekawszym! Oto lista kilku seriali których szybsze zakończenie wrzuciło mnie w otchłań serialowego syndromu odstawienia.

Wiem, wiem lista jest krótka i niepełna, więc proszę czujcie się zaproszeni do wrzucania tytułów w komentarzach – może trafią na następną listę.


The Borgias


Ha! Myśleliście, że będą tylko jedno sezonowe co? Trzeba przyznać, że przez trzy pełne sezony twórcy serialu przenieśli nas do renesansowych Włoch. Jeremy Irons jako zepsuty papież Aleksander VI, Holliday Grainger jako Lukrecja i zapewne ulubieniec kobiecych fanek serialu François Arnaud jako Cezare. Na temat historycznej dokładności nie będę się za bardzo wypowiadać, historii rodu Borgiów nie znam za dobrze, ale plotka głosi, że chyba na byciu poprawnym historycznie twórcom nie zależało. Jednak to nie znaczy, że wszystko było tylko mafijną historią przebraną w ciuszki renesansowej epoki – cały świat przedstawiony był misterny i dograny – ubrania które noszą kobiety Borgiów są zrobione z materiałów zgodnych z realiami epoki, a do tego twórcy operowali barwami, tak aby zgrać je z intencjami bohaterek. Co jeszcze było w tym serialu dobre? Widać było napięcie i chemię między postaciami, w porównaniu do wciąż trwającej Gry o Tron gdzie każdy uprawia seks z każdym do tego stopnia, że zamiast scen erotycznych dostajemy sceny, za przeproszeniem, rąbania drewna, tu mamy prawdziwe napięcie. Dlaczego więc wszystko tak nagle skończyło się po trzecim sezonie? Odpowiedź: brak pieniędzy, ale nieco inny niż w przypadku pozostałych seriali na tej liście. Wszystkie te fantazyjne stroje, renesansowe krajobrazy, rekonstrukcje wnętrz okazały się tak drogie, że nawet wierne grono fanów nie mogło tego opłacić. Serial zabił jego rozmach i dbałość o szczegóły.


Almost Human

Pewnie niewielu z was słyszało o tym serialu... no cóż może dlatego że skończył się szybciej niż się zaczął. Trwał tylko jeden sezon. Fabuła nie jest super oryginalna: Przyszłość każdy policjant ma do pomocy “super hiper androida” i tu pojawia się nasz protagonista który przynajmniej raz w tygodniu musi mieć dostarczanego nowego robo-partnera. Jednego użył go jako tarczy przed postrzałem, drugiego po prostu wyrzucił z jadącego radiowozu. Wszystko zmienia się gdy przydzielają mu androida który został zaprojektowany tak aby przypominać ludzi – ma wgrane różnego rodzaju behawioralne wzorce i umie się uczyć. Tak już to gdzieś widzieliśmy, więc siadając do tego nie spodziewałam się niczego oryginalnego. Jednak zostałam mile zaskoczona po pierwszym i drugim nieco dziwnym odcinku okazuje się, że zarówno nasz ludzki policjant jak i jego elektroniczny partner mają poczucie humoru. Do tego pościgi, wybuchy, strzelaniny, czyli wszystko przy czym można się odstresować po ośmiu godzinach pracy. Mamy też nieco poważniejszy wątek – co to znaczy być naprawdę człowiekiem, kiedy ludzie dbają o swój interes, a kiedy już bawią się w Boga. Jednak ten poważny wątek nie dał się odczuć jako wymuszony i jak już wspomniałam jest dobrze zrównoważony przez humor. Nie jest to może genialny serial, ale z pewnością jest to dobry serial SF na długie wieczory, niewymagający takiego poziomu nerdostwa jak Star Trek. Szkoda więc było patrzeć jak przyzwoita produkcja została brutalnie przerwana, zwłaszcza, że niewiele jest seriali o tematyce androidów.


Houdini and Doyle

I znowu serial kostiumowy. Tym razem Anglia przełomu epoki wiktoriańskiej i edwardiańskiej... cóż po sukcesie The Ripper Street i ciągle powracającym Sherlocku (czy to w Angielskiej czy Amerykańskiej produkcji) nie można się dziwić, że twórcy znów postanowili przenieść nas w tę cudowną epokę. Tym razem, jak tytuł wskazuje, bohaterami są postacie historyczne „wynalazca” Sherlocka – Sir Arthur Conan Doyle i najsławniejszy iluzjonista Harry Houdini. Cóż powiedzmy, że historia została tu potraktowana bardzo lekko – akcja serialu rozgrywa się w Londynie, a wiemy że większą część życia Houdini spędził w USA, (no dobra wiem, wiem cztery lata podróżował po Europie), jest też kilka innych niezgodności, jak na przykład kobieta policjant (Ok, może jest pokazane, że jej nie lubią i traktują jak sekretarkę, ale należy pamiętać, że w ten sposób traktowano kobiety w latach 50, 60 i 70, a nie na początku XX wieku). Jednak kilka rzeczy się zgadza – Harry Houdini jako demaskator spirytystów naraził się swojemu przyjacielowi Sir Arturowi Conan Doylowi, który z kolei często szukał duchowego wsparcia u mediów i wróżbitów. Fabuła serialu została dobrze zapleciona wokół wspomnianego konfliktu. Do tego nastrój grozy – bo duchy, reinkarnacja i przepowiednie będą się przeplatać z wątkami kryminalnymi w których to... nie zgadniecie. Konsultantami policji będą właśnie magik i pisarz (YEY ORYGINALNE!!!)! Jednak serial był ciekawy – z humorem i lubiło się główne postacie. Dlaczego likwidować fajny, lekki serial w który można się wkręcić? Ależ się wkurzyłam...

Firefly

No tak o tym serialu to już wszyscy wiedzą, że powinien być dłuższy, youtuberzy zawsze zamieszczają go na tego typu listach, a fani piszą smętne komentarze. Miałam nie mówić o tym serialu, ale cóż... obejrzałam go. I wiecie co? Faktycznie szkoda. Minus serialu to według mnie początek, ja potrzebowałam trochę więcej niż jeden odcinek żeby się wciągnąć w fabułę. I tak oglądając myślę sobie – o Boże! Kolejny serial o załodze statku kosmicznego – mamy twardego kapitana, kobietę lekkich obyczajów, niezbyt mądrego rambo, kaznodzieje itd. Jak oglądałam serial to myślałam sobie, takich jest wiele, ale jak skończyłam go oglądać to wiecie co? Nie znalazłam alternatywy, bo co? Andromeda? Z absolutnie 100% kiczem i żałośnie sztywnym Kevinem Sorbo? Stargate, który również jest w całości tandetny (z tymże tutaj twórcy przynajmniej nie próbują udawać, że jest inaczej). Z alternatyw i tak najlepszą okazała się Ucieka w Kosmos (Farscape), jednak i ta wypadła bardzo blado. Firefly był dobrze zmontowany, aktorzy nie byli drewniani, muzyka i nawiązania do dzikiego zachodu – wszystko to tworzyło wyjątkowy i niezapomniany klimat. Nie będę może płakać nad tym serialem, lepsze produkcje były kończone po jednym sezonie, ale poproszę jeszcze raz... bardzo mocno... o jakąś sensowną produkcję SF o przygodach w kosmosie bo Star-Treka nie można oglądać w nieskończoność. Aha i piosenka przewodnia, Szanowny Sonny Rhodes, chcę więcej takich kawałków!

Constantine 


Tak kasacja tego serialu naprawdę mnie zdenerwowała. Mocno. Dlaczego DC Legend of Tomorrow ze znaczenie słabszą fabuła ma dwa sezony, a Constantine tylko jeden?! I skasowali go właśnie wtedy kiedy zaczęło się robić ciekawie. Wiem fani komiksu naskoczą na mnie, że serialowy bohater nie ma nic wspólnego z pierwowzorem. Przyznaje się bez bicia – nie czytałam komiksu. Wiem, to karygodne, ale niestety. Będę więc mówić tylko o serialu bez odniesień do komiksowego uniwersum. Bohater był mroczny, ale nie zachowywał się jakby miał kij w dupie (jak często ma to miejsce w Arrow), był nieomylny... no chyba że się akurat pomylił. Rozumiecie o co chodzi? Serial był lekko mroczny, a główny bohater daleki od moralnie nieskalanego ideału. Lubiło się go za to. Z jego arogancje, ekscentryzm i brudne zagrywki. Jednocześnie serial nie był “przegięty” w stronę ciężkich smutnych wątków. Ja wiem, wiem, dlaczego został ucięty po jednym sezonie, mała oglądalność – piątek wieczór to nie moment gdzie większość młodych siedzi przed telewizorem oglądając serial. SERIO? SERIO? Nie można było emisji przerzucić na środę? TO BYŁ DOBRY SERIAL!!! Chcę Constantina!

Wiem, że na tej liście powinno się znaleźć jeszcze kilka produkcji, ale nigdy nie da się zamieścić wszystkiego.





sierpnia 06, 2017

Lekkie, łatwe i przyjemne / 5 Seriali do oglądania latem

Lekkie, łatwe i przyjemne / 5 Seriali do oglądania latem


Lato co prawda się kończy ale ponieważ jestem na serialowym głodzie i sama szukam czegoś lekkiego,przyjemnie relaksującego w te meczące upały podzielę się z wami tym co sama obejrzałam. Zaczynam od seriali, które jest idealnie zassać gdy ma się mało czasu albo jest się zmęczonym, ponieważ trwają  około dwadzieścia - trzydzieści minut.

Galavant

Galavant był moim ukochanym numerem jeden, spełniał absolutnie  wszystkie warunki guilty pleasure.  Galavant to rycerz pragnący zemsty na królu, który porwał jego ukochaną. Od razu mówię to może być pozycja nie dla wszystkich, bo jest to jednocześnie komedia, musical, fantasy  i dzieje się w czasach przypominających średniowieczne. Brzmi dziwnie wiem ale ogląda i słucha się wybornie. Piosenki są  idealnym komentarzem do fabuły a bohaterowie idealnie parodiują schematy - moim ulubionym jest zły król Ryszard bojący się swojej żony.



Brooklyn 9-9

Kolejny z krótkich seriali, jeden sezon można obejrzeć w praktycznie w popołudnie.  To serial komediowy z gatunku procedurali opowiadający o grupie detektywów pracujących na nowojorskim posterunku.  Bohaterowie mają bardzo luźne podejście do pracy i obowiązków, zależy im też aby tak zostało. Jednak wszystko się zmienia gdy na posterunku pojawia się nowy dowódca - Ray Holt, dbający o dyscyplinę i zasady. To właśnie relacje między nim a resztą załogi powodują zabawne sytuację.  



The Wrecked

Coś dla fanów Lost, choć to bardziej  produkcja będący raczej pastiszem seriali katastroficznych. Fabuła opowiada o grupie ocalałych z katastrofy samolotu i ich późniejszą walkę o przeżycie na egzotycznej wyspie. To co odróżnia ten serial to absurdalny momentami humor wynikający  z nieprzystowania   współczesnych ludzi  do życia bez technologi na bezludnej wyspie.  Poza tym problemy aklimatyzacyjne  bohaterów były dla mnie bliższe rzeczywistości ( niezapomniana scena  z komórką, albo wyborem filmu ;))Oprócz humoru, moją uwagę przykuła egzotyczna sceneria.




The Good Place

The Good Place zaczyna się nietypowo - od śmierci głównej bohaterki , Eleanor Shellstrop  i jej trafieniu do tytułowego Dobrego Miejsca, sportretowanego jako luksusowe osiedle,  w którym mieszkają nieliczni wybrani.  Ci wybrani trafili tam ponieważ, udało im się zebrać za życia wystarczającą liczbę punków za spełnianie dobrych uczynków. Istnieje też oczywiście Złe Miejsce o którym mówi się niewiele.  Jednak okazuje się , że Eleanor trafiła do Dobrego Miejsca przez przypadek dlatego, musi ukrywać swoją tajemnicę. Jedyną osobą która zna prawdę jest Chidi - profesor etyki, bratnia dusza Eleanor, który ma jej pomóc stać się dobrą osobą. Dzięki temu każdy odcinek poświęcony jest jednemu z zagadnień filozoficznych co czyni serial jeszcze ciekawszym, w odbiorze pomaga również kolorowa stylistyka.



Superstore

Fabuła opowiada o pracownikach supermarketu, wśród których są zarówno weterani jak i nowi przyjęci. Szczerze powiem, że bardzo sceptycznie podchodziłam do tego serialu, ale mogę polecić go bez problemu, jest świeży, zabawny co najważniejsze lubię bohaterów (Dina i Garett to moi ulubieńcy) a akcja dzieje się w miejscu rzadko odwiedzanym przez reżyserów. Serial pomimo komediowego wydźwięku porusza również aktualne problemy społeczne w Stanach Zjednoczonych.



A wy znacie jakieś podobne seriale które warto by obejrzeć ?



Magda Has






Copyright © Trybun popkulturowy , Blogger