lipca 01, 2017

Norweskie problemy z alkoholem / "Pentagram" Jo Nesbo

Kolejną recenzję czas zacząć, a jak to zwykle u mnie bywa zajmiemy się kryminałem. Był taki moment, ze nazwisko Nesbo wręcz „biło po oczach” zarówno z półek znanych sieciowych księgarni jak i z tych supermarketowych. Powiem szczerze, ze długo broniłam się przed czytaniem tego akurat pisarza, nie lubię nachalnych kampanii reklamowych, poza tym miałam już pewne wyobrażenie o zawartości i wiele się nie pomyliłam, ale po kolei.

Jeżeli chodzi o język to powiedzieć mogę niewiele przynajmniej dopóki nie nauczę się norweskiego. Tłumacz zapewne wykonał kawał dobrej roboty, gdyż wszystko jest płynne i spójne, chwilami, zapewne tylko gdy nie można było czegoś dosłownie przetłumaczyć, zdał się na kreatywne słowotwórstwo. Książkę czyta się przyjemnie. Narrator jest trzecioosobowy mocno perspektywiczny. Najczęściej podąża za głównym bohaterem – detektywem Harrym Holem, choć nie zawsze, dając nam też wgląd w myśli i emocje innych postaci.

Pierwsze kilka stron wprowadzenia mocno mnie znudziło, ale na szczęście to tylko kilka kartek, potem zaczyna się robić ciekawie. Fabuła toczy się powoli, ale na pewno nie ma nudy. Zwłoki dostajemy już na pierwszych stronach książki, potem w idealnych wręcz odstępach autor ukazuje nam kolejne wydarzenia wciągając nas sam środek zagadki. Z pojedynczego morderstwa dochodzimy do serii zbrodni... tak wiec mamy nasz ulubiony typ mordercy z ostatnich lat, seryjny zabójca. Trochę to nudne i smutne, że Norweg postanowił wpisać się w amerykański kult, jeśli wolno mi tego słowa użyć, seryjnych morderców. Krzyczą do nas z ekranów telewizorów, kartek coraz to nowszych książek i każdy już wie, że pierwszym seryjnym mordercą był Kuba Rozpruwacz, a Zodiaka nigdy nie złapano. Osobiście nudzą mnie seryjni mordercy jako, że jeden jest łudząco podobny do drugiego. Jednak nic nie jest takie na jakie wygląda i... nie, nie, tym razem nie spojleruję. Powiem tylko, że pan Nesbo ładnie wybrnął z tego schematu, osobiście byłam mile zaskoczona finałem.

Bohater...tak pan Harry Hole to detektyw z problemami, alkoholik,  który sprawy rozwiązuje niekonwencjonalnymi metodami... nuda , nuda,  nuda, takich było na pęczki. A i nie zapominajmy o skorumpowanych detektywach, tym razem dla kontrastu antagonista naszego bohatera jest wyrahowany,  i zimny  ale służbowo bez zarzutu.  Nesbo postanowił więc przyklasnąć modzie i napisał kolejny "psychologiczny" kryminał. Ach gdzie ci prostolinijni detektywi gdzie te kryminały z zagadką i fabułą na pierwszym miejscu? Cóż chyba odeszły z wraz z takimi skamielinami jak ja. Co mi się jednak podobało to to, że alkoholowe wybryki głównego bohatera posłużyły też zarysowaniu świata. Ukazały trochę „folkloru” Oslo, zwróciły uwagę na to jak np. trudno jest kupić alkohol w Norwegii (oczywiście nasz główny bohater zawsze dzielnie sobie z tym poradzi) oraz z jak dziwaczną mieszanką religii i sekt spotykają się na co dzień Norwegowie (kościół, który można wynająć na msze). Najciekawsze jednak autor książki zostawił na koniec. Uwaga Spoiler! Pentagram jest częścią serii ( i to nie ostatnią częścią) i przy końcu nasz brudny Harry przestaje pić. Ciekawy zabieg bo zamiast niepijącego, wzorowego policjanta dostajemy niepijącego alkoholika policjanta. I tu moim zdaniem Nesbo wyłamał się  pięknie z szablonu i sztampy.

Podsumowując Pentagram Jo Nesbo to dobra rozrywkową literatura. Nie rozumiem nadal szału i reklamy jaka się w około niego rozpętała, ale książkę z czystym sumieniem mogę polecić. Każdy fan morderstw, trupów i zagadek będzie się przy niej doborze bawić. Zastanawiam się tylko jak wyglądają inne części przygód Harrego Hola? Być możne już niedługo kolejna recenzja.

Magda Has

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Trybun popkulturowy , Blogger